wtorek, 8 lipca 2014

Rozdział 4

*Oszczędzając pytań, w opowiadaniu Melissa ma 17 lat, a Harry 20, tak jak reszta chłopaków z 1D :)

Bała się. Było ciemno, a ona siedziała..można powiedzieć sama bo Harry przegrał walkę ze zmęczeniem. Patrzyła w księżyc.
Cała noc minęła na zmianach co parę godzin. Nad ranem wyruszyli w drogę do domu Zayna.

* * *
-Idziemy już dobre 5 godzin, przerwa?
-Ok.-Usiedli nad jakimś stawem. Był nieduży. Słońce przygrzewało porządnie. Był upał. Byli zmęczeni drugim dniem wędrówki. Wstali po krótkiej przerwie i poszli dalej.

*4 godziny później*

-To tam.-Powiedział Harry wskazując na średniej wielkości dom. Doszli tam w parę minut.-Chodź, mam klucze.-Powiedział przekręcając je w zamku. W środku było pusto. Zaprowadził ją do małej sypialni na pierwszym piętrze.-To jest twoja sypialnia, moja jest dwa pokoje dalej.
-Ok..-Powiedziała, miała cichą nadzieję, że będą spać razem. Bała się być sama, nawet jeśli w tym domu było pozornie bezpiecznie. Oprowadził ją po całym domu. -Zayn ma gust.-Powiedziała słabo się uśmiechając.-Tylko dlaczego ja nie wiedziałam, że ma dom za miastem?
-To skomplikowane, ale uznaliśmy, że mogę ci powiedzieć, właściwie muszę, ale nie wszystko naraz.
-Ok. Gdzie Louis? Znasz go?
-Tak, to mój przyjaciel, nigdy ci mnie nie przedstawiał bo jesteśmy z innych światów.
-Co to znaczy z „innych światów”? Jak to?
-Tak, że ja kiedyś obracałem się..w nieciekawym towarzystwie... A ty zawsze byłaś porządną dziewczynką i nigdy nie sprawiałaś problemów, a Louis nie chciał żebym cię w coś wciągnął.
-Ok, wada starszych przyjaciół, nie znasz wszystkich jego przyjaciół..-Uśmiechnął się do niej i kontynuował.
-Sprawa z tym szpitalem jest..bardzo skomplikowana... Nie wiem od czego zacząć..
-Od początku?
-A więc, Josh Devine to były przyjaciel mojego ojca. Przyjaźnili się dopóki był normalny, ale teraz coś mu odbiło. Prowadzili razem ten szpital, byli szanowanymi chirurgami, ale potem Josh'owi odbiło zaczęło się na malutkich eksperymentach na zwierzętach, już wtedy mój ojciec tego nie pochwalał, ale nie robił w sumie nic złego.
-Na czym polegały te eksperymenty?-Przerwała mu.
-Coś w stylu..Zmiana koloru oczu, ale po jakimś czasie zaczął łączyć ze sobą części ciała, mój tata się nie zgadzał i pokłócili się, a szpital został w jego rękach... Stwierdził, że zadowolą go eksperymenty wewnętrzne, ale potem zwierzęta przestały wystarczać, wziął się za..
-Ludzi.-Dokończyła.-Dlaczego nie siedzi w więzieniu? Twój ojciec wiedział o tym co on robi i nie zgłosił nigdzie?
-Nie wie o tym co dzieję się teraz, myśli, że on cały czas bawi się w zmienianie koloru oczu u szczurów...Nie siedzi bo dobrze umie się z tym ukrywać. Na jakichkolwiek kontrolach wszystko jest dobrze zatuszowane.
-Skoro twój ojciec tego nie wie to w takim razie ci tego nie powiedział, kim ty jesteś do cholery?
-Detektywem skarbie.
-Co?!
-No tak.
-To w takim razie panie detektywie- podkreśliła ostatnie słowo- dlaczego wybrał akurat dzień moich urodzin i ten klub? I skoro spytałeś pracownika co się dzieje, a on ci odpowiedział, że wszystko ok to jego ludzie pracują w klubie?
-Dużo pytań zadajesz, nie myślałaś o pracy w policji, przy przesłuchaniach?
-Harry...-Warknęła.
-Dobra, już dobra. Wybrał ten dzień bo wiedział dzięki wtykom, że w klubie szykuje się duża impreza i będzie dużo ludzi, nie, tam nie pracują jego ludzie, po prostu pracownicy zostali podmienieni..
-Dlaczego drzwi zostały zablokowane dopiero po północy? Przecież wyszło przed nią dużo osób.
-To akurat ma proste wytłumaczenie, nie śpieszy mu się specjalnie, ma dużo „pacjentów”, a miałby niemały problem z przewiezieniem większej ilości osób. A tak przed północą ulotniła się większość i zostaliśmy my, dalej wiesz co się działo. A teraz chodźmy się położyć, tu jest bezpiecznie i ciepło.-Posłał jej ciepły uśmiech.
-Ok.-Poszli na górę do sypialń. Po około godzinie „snu” Melissę obudziły koszmary, w których nadal była w tym więzieniu, była prowadzona na „badania”. Obudziła się. Krzyczała przez sen.

*Harry*
Spałem już, nagle usłyszałem krzyki. Krzyki Melissy. Wbiegłem do jej pokoju. Krzyczała przez sen. Koszmar. Podszedłem do niej, próbowałem ją obudzić.

* * *
Otworzyła oczy, przez chwilę nie wiedziała co się dzieję. Była przerażona.
-Mel co się stało? Co ci się śniło?-Patrzyła w pustą przestrzeń tym nieobecnym wzrokiem.

______________________________
Troszeńkę dłuższy od pozostałych :) Następny pojawi się jeśli będzie 7 komentarzy :*  
PS Lepiej wam się czyta z muzyką czy bez?

8 komentarzy:

  1. Świtny ! Czekam! MUZYKA mogła by dodać większego uroku/kierunku.

    OdpowiedzUsuń
  2. Czekam na kolejny rozdzial . Super ,podoba mi sie!

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie mogę sie doczekac dalszej części . Wszytsko jest tajemnicze i zachęca do czytania. Fantastyczne.!

    OdpowiedzUsuń
  4. Znowu nie będę mogła spać po nocach bo będę czekać na next *o* Uwielbiam twojego bloga *o* Mam pełno już ulubionych *-* NEXT ! NEXT ! /Baśka

    OdpowiedzUsuń
  5. Ten rozdział jest tak niesamowity że,nie da się go opisać <3

    OdpowiedzUsuń
  6. Super, super jak ja lubię ten blog. Niesamowity rozdział. Cudo :)

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy